20 lipca 2016

WOODSTOCK: festiwal narkotyków, prostytucji i satanizmu #matkobosko



   Tak mi powiedziała mama, gdy w zeszłym roku spakowałam plecak, siadłam przed drzwiami i powiedziałam, że jadę. Koniec i kropka!
- Naćpasz się, uchlejesz, zarzygana w krzakach leżeć będziesz i cię zgwałcą na koniec!! - grzmiała mi nad głową. Uparłam się. Nie ten raz. Teraz nie odpuszczę. Nie kolejny rok z rzędu. Bo za młoda, bo mama mi nie pozwoliła, bo kolega miał wypadek dzień przed wyjazdem, bo praca, bo cholerawieco. Nie tym razem. Dotroczyłam glany do plecaka i buntowałam się odziana w czarną koszulkę Nirvany. Tata grzmiał jeszcze groźniej niż mama. Już na sportowo zaczęli się przerzucać czarnymi wizjami tego co mnie czeka. Nożownicy, strzykawki, HIV, gwałciciele, sataniści, napady, pościgi, wybuchy! Taki Woodstock proszę państwa. 


ZABIJĄ CIĘ TAM
   Bardzo mi śmiesznie, gdy słucham tych wszystkich stereotypów. Śmiesznie i przykro jednocześnie. Bo w 99,9% są to opinie ludzi, którzy nigdy na Woodstock nie pojechali. Nie byli. Nie zobaczyli. A podstawę do okrutnego osądu wzięli z telewizji, prasy i internetu. Jak panie, jak tak można? Uwaga! Będzie teraz przykład. Powiedzmy, że jesteś porządnym katolikiem, masz dwupokojowe schludne mieszkanie na Ursynowie i fajną żonę. A teraz sąsiadka, której w życiu nie powiodło się bardziej niż mocno, zaczyna Ci zazdrościć i rozpuszcza plotki, że zachlewasz się w palnik i bijesz żonę. Wszyscy słuchają. Plotka idzie burzą. Dokłada kolejne fikcyjne fakty. Żona w końcu jest przekonana, że ją zdradzasz z połową osiedla, bo każdy ponoć zna kogoś kto widział. Tak to działa. I nie mów mi, że nie. 
   Tak też narosły legendy w okół Woodstocku. Z ochotą rozpowszechniane przez ludzi, którzy do Kostrzyna nie zbliżyli się nawet na sto kilometrów.
    Teraz uwaga! Zamierzam obalić kilka stereotypów!


MAME, NIKT MNIE JESZCZE NIE ZGWAŁCIŁ 
   Pojechałam na ten Woodstock. I jedyne na co mogłam narzekać, to na pogodę i na to, że banda jakichś obcych rozbiła nam się pośrodku obozu. "Mamo, żyję! Zachlana w krzakach jeszcze nie leżałam i nikt mnie nie zgwałcił :C" Takiego sms'a wysłałam dnia czwartego do swej rodzicielki. Co więcej! Nigdzie nie natknęłam się na strzykawki, ani nikt mi nie proponował tych słynnych narkotyków. Stwierdzam to z zawodem! Czcicieli szatana również nie stwierdzono. Żadnych nożowników! Z zachlaniem palnika również był niezwykły problem, bo najbliższy sklep z tanim alkoholem, był 3,5km dalej. A komu by się chciało zasuwać tyle w deszczu, albo skwarze. Przepłacać na stoisku Lecha, również nie zamierzałam. Jestem tylko biednym studentem.


CAŁA BANDA ŚWIRÓW
   Zgadzam się. Nigdzie do tej pory się nie spotkałam z takim natężeniem indywidualności. Kolorowe włosy, panki, skiny, glany, skóry, cosplaye, krisznowcy, brudasy, czyściochy, kolesie w garniakach, faszjonistki, piraci. Mogłabym wymieniać godzinami. Kosmos! Naprawdę odlot. Pewnie gdybym spotkała któregoś z nich nocą w ciemnym zaułku, spierdzielałabym gdzie pieprz rośnie. Ale przytoczę taki obrazek. Wielki punk, z czerwono-zielonymi włosami na sztorc, w ogromnych glanach, pokaźnym łańcuchem przy spodniach i nieciekawą aparycją, ma na szyi tabliczkę z napisem: "PRZYTUL MISIA <3". Przechodzą obok niego ludzie, uśmiechają się i przytulają tego wielkiego punkowego chłopa. A chłop się uśmiecha szeroko, zębami bez jedynki i śmieją mu się serdecznie oczy. To nie jest pojedynczy przypadek. Tabliczki FREE HUGS na stałe wrosły w Woodstockowy klimat. Czemu? Wiesz, wydaje mi się, że ci wszyscy dziwni ludzie, potrzebują miłości i czułości jak każdy z nas. A tam, mogą ją otrzymać w nadmiarze. Chociażby z przytuleniem się jakiejś przypadkowej osoby. 


FESTIWAL DLA BRUDASÓW
   Woodstock śmierdzi. Festiwal brudasów. Och damn! Naprawdę? Żebyście widzieli te kilkusetmetrowe kolejki do ciepłych pryszniców. Ludzie potrafią odstać 3-4h, tylko po to żeby się umyć! Ba! Są dać za to pieniądze. Bo za takie prysznice się płaci. I to co mogę dodać od siebie, że ciepły prysznic na Woodstocku, przebija tylko znalezienie czystej tojki. Ale o tym w relacji z Wooda, którą wrzucę późnym wieczorem. W zeszłym roku, radośnie hasałam pod darmowe natryski (lodowate, swoją drogą), no bo bez przesady, kilku godzin stać po prysznic nie będę. Do natrysków cholera, też było ciężko się dopchać. Ja nie mówię, że ludzie są czyści. Ale spróbuj spędzić w kurzu, upale i na koncertach cały dzień i się nie spocić, ani nie pobrudzić. Impossible man! 


KRADNO I ZABIJAJO! 
   Fakt, zdarzają się kradzieże. Ale co się dziwić przy kilkuset tysiącach ludzi. No i kto zamyka namiot na zamek szyfrowy. No nikt. Da się temu przeciwdziałać. Uwaga! krótki poradnik!
1. Miej w namiocie rozpiździel. Jak masz rozpiździel i kłębiące się wszędzie szmaty, śpiwory i takie tam, to ciężko coś wynieść. Bo komu by się chciało marnować czas i ten szajs przekopywać. Okazja czyni złodzieja, a taka okazja to pięknie spakowany schludny plecak, który wystarczy tylko chwycić i wynieść.
2. Zainwestuj w nerkę. Nie taką z czarnego rynku, co była kiedyś w człowieku. Taką nerkę co ją dopinasz do paska. Zapakuj tam wartościowe rzeczy, które ktoś Ci może zwinąć. Portfel, klucze, telefon, cokolwiek tam masz! Nerka jest mała, można z nią swobodnie skakać pogo na koncertach i mieć ją zawsze pod ręką. Torebki i plecaki, na dłuższą metę nie dają rady. *rozkładam ręce w geście bezradności*
3. Miej dobry obóz. To cholernie ważna sprawa. Jeśli rozbijasz się na pałę pośród obcych, okej. Jak to mówią za granicą: jor czojs. Warto jednak zainwestować w kontakty, zabrać znajomych i rozbić piękny obóz. Ogrodzić zasiekami, taśmami. Cokolwiek. Dwie kwestie: znaj wszystkich w swoim obozie (wiesz, łatwiej wyhaczyć wtedy kręcących się obcych). Miej tych znajomych tam dużo. Wtedy prawdopodobieństwo, że zawsze ktoś w tym obozie będzie, rośnie wraz z ilością osób zasidlających teren.


TYLKO METALOWE KONCERTY I PIJAŃSTWO
   Eee tam! Metalowe. Wyjątkowo dobrze bawiłam się na Grubsonie, Łonie i Webberze, Meli Koteluk i Domowych Melodiach oraz Eneju. Z tego co mi wiadomo, żaden z tych zespołów nie harczy do mikrofonu, przy dźwiękach zarzynanej gitary. Oczywiście, jako, że festiwal jest dla wszystkich, różnorodność gatunkowa jest niezwykła. Nie uświadczysz jedynie disco polo, bo jak to powiedział Jurek Owsiak: PO MOIM TRUPIE!
Może też ktoś z Was słyszał o górce ASP. Tam, przez cały dzień możesz: posłuchać prelekcji, obejrzeć spektakle teatralne (w których występują słynni Polscy aktorzy), posłuchać dobrej niszowej muzyki, pośmiać się na StandUp'ie oraz na ten przykład wziąć udział w debacie. W tym roku wystąpiły takie osobistości jak Jerzy Stuhr oraz Maciej Stuhr, Karolina Korwin-Piotrkowska, reporter i podróżnik Tomasz Michniewicz. Tomek swoją drogą zachwycił mnie swoją prelekcją, obyciem w świecie i tym, że po prostu: dobrze godoł i z sensem!

WALKA ZE STEREOTYPEM
   Stereotypów nie lubię tak samo jak ideałów. Okej. Nie da się ich uniknąć. Jeżeli jednak uważasz się za człowieka inteligentnego, o szerokich horyzontach, to nie ograniczaj się do głupiej paplaniny. Nie powtarzaj po innych. Sprawdzaj, doszukuj się, obserwuj. Wtedy wydawaj osąd. Pojechałam. Zobaczyłam. Przeżyłam.

W tym roku zagajam nieśmiało do mamy:
- Bo wiesz, gadałaś z młodą co robi przez lipiec? 
- Nie gadałam, a co chcesz wolne na Wooda? 
- No tak, jakby.. tak.
- Dobra pogadam! - uśmiecha się do mnie i wiem, że już się o mnie nie boi.

   Wracam tam już kolejny rok z rzędu. I wiem, że dalej będę wracać. Bo to jak powrót do domu. Odwiedziny u babci, gdzie nic się nie zmienia, a za każdym razem odkrywasz coś nowego. Chciałabym kiedyś zabrać tam rodziców. Sceptycznych przyjaciół. Pokazać im wszystkim: hej! To jest fajne! Bo tam nie masz limitów. Nie masz ograniczeń. Chcesz się umyć, to się umyjesz. Chcesz śmierdzieć? A śmierdź sobie do woli. Proszę Cię uprzejmie.

Na zakończenie cytując ojca imprezy, Jurka Owsiaka:
Przystanek Woodstock przez te kilka dni tętnił wolnością - czuliśmy się nieskrępowani, prawdziwie wolni w tym, co mówimy, robimy, w jaki sposób spędzamy czas, jak się ubieramy, i jak odpowiedzialnie podejmujemy decyzje. Chociażby te, dzięki którym w ogromnej trzeźwości mogliśmy obejrzeć, wysłuchać i dotknąć ogromu woodstockowych propozycji. Te kilka dni wolności, to także akceptacja innych, niż my sami jesteśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz