It's me.
Odkąd otworzyłam oczy, postanowiłam iść po puchę lodów. Jako iż moje pragnienie było naprawdę potężne, pozostałam w łóżku jeszcze dwie godziny. Targana rozterkami i wątpliwościami. Z kołaczącą się myślą w głowie, że przespać całego dnia nie wypada. Po omacku szukałam pilota, aby zatopić swe smutki w jakiejś brazylijskiej telenoweli. Wynikł problem. Piloty mamy dwa. Ale nie posiadamy telewizora.
Telenowelę namierzyłam w internecie. Akurat jakaś telewizja online nadawała Zbuntowanego Anioła. Pamiętam. Z nianią za gówniarza się oglądało. Potem jak mi się siostra urodziła, byłam wielce niepocieszona, że nie mogę jej nazwać Jose Mariano. Po latach jednak Jose, nie był już tak pociągający. Więc przerzuciłam się na program o grubasach. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że po te lody powinnam iść w trybie natychmiastowym.
Poszłam.
Kolejną godzinę później, kiedy to targałam z lidla torbę (ekologiczną!) wypchaną, lodami, lodami i ciasteczkami. Plus winem, które zawierało siarczany, a zawierać ich nie powinno. I to wcale nie była amarena. Otarłam się o gwałt wzrokowy jeden, drugi i trzeci. Do rękoczynów nie doszło. Okazało się, że rajstop mi poszedł oczkiem na dupie. Sąsiadki mnie raczyły grzecznie o tym fakcie poinformować: o oczko pani na dupie poszło. Po czym wróciły do tematu nr1 klatkowych interakcji towarzyskich, czyli ciągle niedziałającej windy.
Ja przyszłam. Julitka wyszła. Ledwo rozwaliłam się na łóżku w tych rajstopach z dziurą na dupie. I już mając rozkoszować się samotną idyllą i lodami, otworzyły się drzwi. Grześ przyszedł. Nosz w mordę. Tak więc na tyle było z moich samotnych przemyśleń i użalań się nad sobą, swoim życiem. Rozterek miłosnych, między Mężczyzną Mego Życia, a Urojonym Kochankiem. Swoją dupą i dziurą (z rajstop, przypominam).
Zresztą lody mi wyżarli, zachwalając, że takich tanich i dobrych to w życiu nie jedli.Ciastka podzieliły ich los. Wino wypiliśmy już wspólnie. A Bridget Jones i tak obejrzałam, stwierdzając, że jednak bycie ofiarą losu to mam po niej. W tym to dobrym humorze, obryndzlowałam resztę lodówki. I zjadłam przyzwoity obiad, po raz pierwszy od tygodnia.
Niech żyje tanie wino z siarczanami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz