28 lutego 2016

NIEPRZEBACZENIE - OD TEGO SIĘ TYJE

 
   Mój drogi przyjacielu, jeśli już zabierasz się za czytanie tego posta, to mam prośbę. Wstań. Idź do kuchni. Zaparz sobie kawy. I wróć tutaj. Ma to być jednak kawa najlepsza. Taka, która pozwoli rozkoszować Ci się nią przez najbliższe 15 minut. Z miodem, obficie podlana mlekiem i czekoladą. Nie żałuj sobie. Jeśli jednak nie pijasz kawy, zrób herbatę. Jednak herbatą najsmaczniejszą na świecie. Potem wróć tu do mnie, zasiądź i czytaj. Bo będę mówić.
   Jesteś? Rewelacyjnie. Owiń się jeszcze kocem, pod plecy włóż ulubionego jaśka i bądź już ze mną. Zaczynamy.

 TANIA PROSTYTUTKA
 Nie będę długo bajdurzyć. Będę bajdurzyć całkiem krótko. A te wszystkie zabiegi, które prosiłam żebyś wykonał, miały jeden cel. Wprowadzenie Cię w miejsce komfortu. Prawda, że jest przyjemnie? A teraz wyobraź sobie, że musisz to czytać, klęcząc na żwirowym podjeździe. W lejącym deszczu. Z ujadającym kundlem obok. I kolesiem trzymającym pistolet z tyłu Twojej głowy. Tak jest z nieprzebaczeniem. Nieprzebaczenie, to ciągłe przebywanie poza strefą komfortu. To zabójca ciskający noże w Twoją świadomość. To jak prostytutka łapiąca przechodniów i szepcząca świństwa. Niby uciekasz, ale jeszcze długo czujesz jej oślizgły dotyk a skórze, a w głowie brzmią jej słowa. Już już myślisz, że się jej wywinąłeś, kiedy znów wyskakuje zza rogu.
   Dzieje się tak, kiedy w swoim sercu nie nie potrafisz odpuścić. Kiedy jak mantrę wałkujesz sytuacje, zranienia. Wracasz do nich i wracasz. Przerabiasz na nowo. Czasami jeszcze inaczej, wypierasz wszystko z pamięci. Ale? Ale minie Cię przechodzień, który chodź trochę przypomina tamtą osobę. Zobaczysz numer autobusu, który się z nią kojarzy. Przypadkiem trafisz na zdjęcie. Jakiś szczegół, detal. Może ulubione słowo. Coś Cię na to naprowadzi. I znów poczujesz ból. Znów poczujesz nienawiść, zranienie lub odtrącenie.

OSOBY, LUDZIE I TAOBORETY
  Komu nie przebaczamy? Widzisz. To może być ktokolwiek. Laska z klubu, co Ci poderwała faceta. Ojciec alkoholik. Przyjaciółka, która okazała się jaszczurą. Sprzedawczyni w sklepie, co krzywo spojrzała. Ale tak serio. Im więcej ktoś nam zadał bólu, tym ciężej spojrzeć na niego bez urazy. Często też nie potrafimy przebaczyć sami sobie. Obwiniamy się, raz i kolejny. I znowu. Wmawiamy sobie jak wstrętni jesteśmy. Jak źle postąpiliśmy. A mogliśmy powiedzieć inaczej. Iść w inną stronę. Wybrać inną ścieżkę. Biczujemy się. Nienawidzimy. Tylko powiedz mi czy warto.

OD TEGO SIĘ TYJE
  Teraz to mnie wyśmiejecie. Jak można od nieprzebaczenia utyć. Widzisz, z nieprzebaczeniem jest tak, że cały czas się stresujesz. Jeśli nie świadomie, to podświadomie. Ciągle w tej Twojej małej łepetynie jest coś co Ci mówi: źle, niedobrze, nieodpowiednio. Trzymaj pion, nie poziom. To nieustanna walka którą toczysz każdego dnia. Przez tą walkę się stresujesz. Twoje poczucie własnej wartości spada na łeb na szyje. Zastanawiasz się czy Cię nie posadzą zaraz na Bema ( w psychiatryku, ma się rozumieć). A wtedy to będziesz miał dopiero lot nad kukułczym gniazdem.
   Nie wiem jak Ty, ale ja na ten przykład stres radośnie zażeram. Zatem jeśli zdarzy się coś, co mi moje nieprzebaczenie wyciąga na powierzchnię, maszeruję do lodówki i pochłaniam. Albo do sklepu, po batonik. Tak jest. Prawdziwa historia.

BAJKA O DZIEWCZYNCE I BEZ KSIĘCIA
   Opowiem teraz bajkę. Była sobie dziewczynka. Mieszkała z mamą, bo tata któregoś dnia spakował manatki i odszedł. Mama dziewczynki, żeby zapracować na nie obie, pracowała za marne grosze, od świtu do zmierzchu. Dziewczynka wyrastała w przekonaniu, że jest bezwartościowa, bo tata ją zostawił. Jakby była ważna, to by tego nie zrobił. Im była starsza, tym bardziej to przekonanie się w niej umacniało. Nienawidziła ojca. I nienawidziła samej siebie. A przecież nawet go nie znała. Obwiniała go o wszystko. O niepowodzenia, o własną nieśmiałość, o to że je zostawił. Zajadała smutki. Zgryźliwe komentarze kolegów ze szkoły. Zajadała frustrację. Zajadała swój wygląd i kompleksy. A wszystko miało jeden wspólny mianownik. Ojciec. Po latach ojciec napisał do niej list, w którym prosił o kontakt. Prosił też o przebaczenie.
   W tym momencie, dochodzimy do tego punktu historii gdzie mogą rozegrać się dwa scenariusze:
a) Dziewczyna podarła list, spaliła i tańczyła całą noc nad jego zgliszczami. Złorzecząc przy tym ojcu. Jednak w jej życiu, zupełnie nic się nie zmieniło i dalej wiodła przegrane, bezwartościowe życie.
b) Dziewczyna przeryczała tydzień, w poduszkę w żabki. Nienawidząc ojca. Pisząc 40 listów dziennie, z których każdy zmiażdżony w kulkę lądował w koszu na śmieci. W końcu emocje ucichły. Jednak dalej toczyła ze sobą walkę. Nie chciała go znać. Jednocześnie tęskniąc za ojcowskimi kolanami. Wytartą klapą marynarki w którą mogłaby się wtulić. Za szorstką dłonią na policzku. Za rzeczami, których nigdy nie zaznała. Ta tęsknota okazała się silniejsza. Zadzwoniła do niego, chociaż kosztowało ją to nadludzki wysiłek. Umówiła się na spotkanie, łamiącym się głosem. Szła na nie na miękkich nogach. Chciała rezygnować tysiące razy. Bała się. W końcu spotkała człowieka, którego nie było przez ostatnie 20 lat jej życia. Którego nigdy nie poznała. Wtedy też, na jakiejś ławce w parku, klęcząc przed nim płakała jakby rozdzierało jej się serce. I mówiła mu wszystko, o swoim bólu. O nienawiści. O złości. A on płakał razem z nią, cichymi męskimi łzami. Przebaczyła mu wtedy. I to był moment zwrotny w jej życiu. Poszła na terapię. Wyszła za mąż, urodziło jej się kilkoro dzieci. Które teraz mają najwspanialszego dziadka pod słońcem.
   Historia, którą wam opowiedziałam, jest prawdziwa. Kiedy jej słuchałam, rozdzierało mi serce. Kiedy ją tu spisywałam, miałam wilgotne oczy. W każdym z nas drzemie mała zraniona dziewczynka. Nawet jeśli jesteś wielkim brodatym chłopem.

CZYM TO SIĘ LECZY
   Na pewno nie rutinoskorbinem. Teraz zdradzę Ci tajemnicę. Przygotuj się! Nie przebaczając szkodzisz tylko sobie. Zazwyczaj ta druga strona ma Cię w głębokiej dupie. A tylko Ty się gryziesz, zamartwiasz i chorujesz. Możesz od tego zgrubnąć, dostać wrzodów żołądka, pryszczy i sraczki. Wszyscy jednak wiemy, że zła sraczka dobra nie jest. Dlatego też, stary, weź sobie do sera me słowa. Przerób temat. Spisz listę osób, które najchętniej byś powiesił krzyżem głową w dół, nad basenem z piraniami. I przebaczaj. Przebaczaj. Przebaczaj.
   Bo inaczej Cię zeżre. A po co masz dawać mu satysfakcję, że chodzisz taki zeżarty. Zrób sobie najlepszy prezent. Z pewnością, zwróci Ci się z nawiązką.
   Nie mówię zapomnij. Pewnych rzeczy nie zapomni się nigdy. Mówię odpuść. Może przemódl. Wiesz, coś w stylu: Boże weź to zdejm ze mnie, bo zniemogę zaraz i palnę w łeb jak nie weźmiesz.

"Bo nieprzebaczenie, to tak jak siedzenie w okopach, kiedy wojna się już dawno skończyła. Wszyscy chodzą wolno, tylko ty dalej w błocie leżysz" - to powiedział dzisiaj mój tata. Ale głowy nie dam, że to czyjeś inne słowa.

No i miało być bez bajdurzenia a wyszło jak zwykle. Eh, ja.


7 komentarzy:

  1. Dotykające, naprawdę fajnie że piszesz takie coś, daję do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to zawsze miło usłyszeć. Mega budujące! Najlepszą nagrodą, jest świadomość, ze poruszyło chociaż jedną osobę :)

      Usuń
  2. Aż zabrakło mi słów. Pięknie to wszystko ujęłaś, pięknie potrafisz ująć prawdę w prostych słowach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak ciężki temat zamieniłaś w kawę z mlekiem (żeby nie powiedzieć w bułkę z masłem), choć przebaczenie to trudna rzecz. Pozytywnie, z humorkiem, polotem i zacięciem ;) Możesz mnie dopisać do listy poruszonych osób :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nawet nie wiesz jaka to frajda, gdy znajdują się ludzie, którzy pozytywnie odbierają moje teksty. Dopisuję i życzę dobrej nocy ;)

      Usuń